1 lutego 2015

fristajLOVE >MustHave< :)

W życiu każdego człowieka jest kilka spraw z kategorii <nie chcem, ale muszem> i kilka z pudełeczka z napisem <chcę, chociaż nikt mi nie każe> o dziwo dziś będzie o tych drugich J
Szczerze nienawidzę tossa, a ściślej mówiąc tossowego bekhendu… nigdy mi nie wychodził, był, jest (mam nadzieję, że kiedyś nie będzie) dla mnie złem koniecznym, zawsze jak już widziałam światełko w tunelu… okazywało się, że był to wjazd do dupy…tak, to zdecydowanie kategoria nr 1… sama ta myśl sprawia, że podchodzę do niego jak pies do jeża i efekty są jakie są czyli ich nie ma ;)
No ale vaulty…mmmm… ładne takie….wysokie takie….sprężyste takie…i od klaty…. ech się rozmarzyłam J to jest właśnie coś z serii <must have> i kropka J
Mieliśmy po drodze „kilka” wzlotów i upadków, zmienialiśmy podejście do tematu też „kilka” razy, bo kazało się, że standardowe metody jakoś nie przemawiały do Pippina ;)
No więc tłukliśmy je długo…bardzo długo ;) ale chyba się udało … zapraszam na film J


ps....taaaak wiem....po ludziach się NIE skacze ;) 
buźka ;) 

11 komentarzy:

  1. Super :) przyznam, że liczyłam na chest vaulta na koniec, bo sama mam z tym rozkimy. No, ale od nóżki ślicznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie Wam idzie, ale... obi też jest super i BARDZO wciąga! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha widzę ze podobne rozkminy miałyśmy, bo sama próbowałam takich samych rzeczy i o dziwo u nas wygląda to najlepiej po drzewku no ale jeszcze duuuuzo pracy. Brawo!!!

    Karo od nuty

    OdpowiedzUsuń
  4. dzieki :) ja po ostatnim sukcesie też zacznam niesmiało marzyć o chest vaulcie i to nie o fejku ;) ale jak na razie ciesze sie jak goopia z tych odbić,które już zorbilismy, bo szło nam na maxa pod górkę ;) i chyba w niczym innym tak długo nie dłubaliśmy ;)

    obi...obidjęsy.... stoi zaraz obok tropienia na półce z napisem "najnudniejsze rzeczy świata" ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. AAa czytasz w myślach, właśnie powoli zaczęłam rozkminiać jak by tu rozpocząć z Balem...tylko nigdzie nie mogę znaleźć jakiegoś sensownego wyjaśnienia :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super wam wyszło w końcu :). Ja Sonię uczyłam vaultów ze wskakiwania na ręce, przestałam ją łapać po prostu ;). A z Kermitem teraz próbuję po bożemu, na piłeczkę i smaki + podpatrywanie jak to robi Sonia. Na razie jest całkiem fajnie, tylko że on się ode mnie nie odbija tylko podskakuje, opiera się o mnie przednimi łapami i robi obrót.

    OdpowiedzUsuń
  7. czad! wymiatacie!
    Szkoda, że w Legnicy na semi z Paulą nie robiliście vaultów bo byłby mega zacne foteczki!
    Trzeba się kiedyś zmówić na jakieś zdjecia :)

    zapraszamy do Nas:
    http://cockercollie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo pięknie dziękuję :D
    my próbowaliśmy chyba wszystkich sposobów na nauczenie odbijania się od klaty, od nogi poszło w trybie ekspresowym ;)
    było na piłeczkę, na łapanie na ręce i potem nie łapanie, odbijanie od drzewa...trochę to trwało, zanim znaleźliśmy najlepsze rozwiązanie ;) dlatego na Legnicę były jeszcze mocno niegotowe do pokazania ich światu ;) ale już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania i pofocenia nowych ewolucji ^^

    Pippin też miał taki okres, gdzie wskakiwał na mnie tylko przodem,a tyłem zamiast się odbić to drapał mnie po brzuchu i spadał ;)

    OdpowiedzUsuń

AddThis