Zamknij oczy i przenieś się na chwilę na zawody frisbee…
wyobraź sobie jak stoisz na linii startu, a obok ciebie twój pies. Dajesz
komendę do „obiegu”, rzucasz – idealnie! Piękny, stabilny backhand na czwartą
strefę (Mistrzu!) … pieseł obiega, pędzi, śledzi dysk, wyskakuje i…. nie łapie.
Albo łapie (a co tam!) baaa… już do ciebie wraca i… dysk wypada mu z pyska, a
wy tracicie cenne sekundy… ;) #najgorzej
Ale spokojna głowa! To da się „leczyć” i to dość łatwo,
prosto i przyjemnie J
W tym odcinku naszego cyklu „Aport do frisbee” zajmiemy się
CHWYTEM DYSKU!
Wszystkie wpisy w tym cyklu są inspirowane naszymi
zmaganiami z aportem i opierają się na tym, co udało nam się przerobić i
przetestować w danym temacie, dlatego pominę w tym wpisie takie przyczyny
niełapania jak:
- Nie śledzenie dysku przez psa/ problemy z techniką skoku i brak umiejętności wymierzenia i zebrania kroku przed wyskokiem
- Zbyt szybki dysk - niedobrany pod możliwości/ rozmiar psa
- Jeśli pies nie dobiega do dysku najprawdopodobniej dysk rzuciłeś zbyt płasko – tzw. uciekający dysk lub wybrałeś jeden z szybkich dysków np. SuperSonic
- Jeśli pies podbiega pod dysk, odbija go od spodu, zabiega go, najprawdopodobniej dysk jest za wolny i „zawisający”, a nasz pies nie ma jeszcze doświadczenia w łapania tego typu dysków
- Źle rzucony dysk (skręcający na maxa w prawo/ lewo, rzucony
za nisko/ wysoko)
(przy pomyślnych wiatrach skrobnę coś niecoś o tym przy okazji)
Tak więc… Pippin charakteryzuje się dość pewnym, aczkolwiek
delikatnym chwytem, co jest spoko, bo nie niszczy dysków (jednym kompletem
graliśmy 2 lata!) i „nonszalanckim” noszeniem tegoż ;) – jak wraca do mnie w
tossie, to zaczepia sobie dysk na kle i tak biegnie… nietrudno się domyślić, że
(o dziwo! ;)) dysk jakoś nie chce się trzymać na jednym zębie, gdy pies
galopuje ;] a wygląda to właśnie tak jak na załączonych fotkach ;)
Naszym celem była poprawa Pippinowego gripu (chwytu).
Przyczyny pojawienia się problemu widzę jedną:
na początku naszego frisbowania nie przeciągałam się
dyskiem, bo mi go najzwyczajniej w świecie było szkoda J dlatego, gdy pies wracał do
mnie z dyskiem uciekałam mu ochoczo wymachując szarpakiem. A ten pluł dyskiem gdzie
popadnie i zatapiał zębiska w zabawce. Doprowadziło to osłabienia chwytu, bo po
co łapać mocniej, stabilniej i pewniej, skoro zaraz będzie trzeba go wypluć ;)
Ależ się Pippin zdziwił, gdy któregoś dnia przybiegł do mnie
z dyskiem, a ja jednym ruchem wyciągnęłam mu go z zębów, a on w oka mgnieniu
stracił tak cenną dla siebie rzecz! Nie godzi się! (nie…. Nagle nie przestało
mi być szkoda dysków… po prostu kupiłam eurablendy;)) i tak zaczęliśmy się szarpać dyskami na
poważnie. Pomogło!
W sumie to niewiele trzeba było. Żadnych specjalistycznych i
wymyślnych ćwiczeń nie robiliśmy, a efekt bardziej niż zadowalający J Także polecam
spróbować sięgnąć po najprostsze rozwiązania, te które leżą wręcz pod nosem, a
których często nie doceniamy pochłonięci podążaniem za „nowymi trendami” J
poprawny chwyt dysku :) |
Pamiętajcie tylko, że we wszystkim potrzebny jest umiar i
balans…hmmm… może taki przykładzik – jak przeholuję z emocjami, szarpaniem i
konfetti na treningach Pippin zamienia się w prawdziwy kasownik do dysków… do
tego stopnia, że czasem ma problemy z wypluciem dysku, bo ten zaklinował mu się
na kłach :D także ten….no balans ;)
Często pada też pytanie, czy podawać komendę na chwyt.
To
zależy. Są psy, które bywają niepewne swoich możliwości, tego co mają zrobić,
znajdują się w nowej/innej sytuacji/scenerii niż zazwyczaj na treningach i
takim psom przyda się sygnał od przewodnika upewniający psa w tym, co powinien
zrobić. Gdy pies nabierze pewności i wprawy możemy śmiało z niej zrezygnować i
zawierzyć mu, że sam jest w stanie ocenić i zdecydować kiedy i jak chwycić
dysk.
A tak już całkiem na marginesie, niektóre psy to totalne „narwańce”
;), które mają problem z wyczekaniem na dysk, który zawisł i mimo, że ten jest
jeszcze wysoko, próbują do niego doskoczyć, co się oczywiście kończy tym, że z
dyskiem się przestrzelą. W takich sytuacjach spora grupa zawodników używa
komendy „czekaj” i „catch” żeby zwolnić psa do chwytu, a skutki tego są różne i
podłużne. My nie stosowaliśmy więc się nie wypowiem J. A u was działa to?
Na koniec podrzucę jeszcze fragment fristajlowej karty ocen
wg regulaminu USDDN:
Retrieval - The dog’s ability to track, chase, and catch
discs, while demonstrating a variety of retrieval options (dropping discs away
from the player, at the player’s feet, handing them to the player).
*możliwości psa do śledzenia, pogoni i łapania dysku, w
czasie gdy demonstruje różne formy aportowania (puszczanie dysku z daleka od
zawodnika, pod jego nogi oraz oddawanie do ręki)
Grip - Before, during and after the moment of executing a
disc, the canine must exhibit consistent commitment with adequate focus.
*Przed, w trakcie oraz po momencie złapania dysku pies musi
okazywać stałe zaangażowanie z właściwym skupieniem
Aż w 2 miejscach wzmianka o „przyzwoitym chwycie”….! Przypadek?
Nie sądzę… ;)
Nasz problem jest taki, że Legion łapie dysk - biegnie chwilę do mnie, a w drodze go puszcza i nie chce przynieść... Próbowaliśmy już sporo rzeczy, ale nadal nie wychodzi. Czasami przyniesie pod same nogi, a czasami od razu po złapaniu upuszcza i zapomina.
OdpowiedzUsuńhmmm... bardziej bym tu obstawiała problemy z motywacją. Spróbuj wprowadzić do waszej zabawy kilka podpowiedzi z tego postu, powinny pomóc: http://aussiedogfrisbee.blogspot.no/2016/03/aport-do-frisbee-pogon-cz1.html i pamiętaj o przeciąganiu się w nagrodę! :) W kolejnych częściach cyklu o aporcie będę pisać więcej nt powrotu z dyskiem więc zapraszam do śledzenia :)
UsuńTylko, że właśnie frisbee to jej ulubiona zabawka - bardzo jest na nią zmotywowana. Jak niosę ją w ręce to skacze na mnie bo chce swoje frisbee, jak rzucam to biegnie jak szalona. Tylko z tym przynoszeniem nie wychodzi.
UsuńByło tak, że kiedyś przynosiła super - potem wymyśliliśmy jakieś sztuczki z kilkoma frisbee naraz, więc musiała szybko puszczać jedno, bo zaraz będzie drugie. I od tego momentu przestała tak dobrze przynosić...
o kurcze! coś musieliście chyba przekombinować ;) Ale spoko, skoro przynosiła, znaczy wie o co "kaman" w tej zabawie, trza teraz tylko wymyślić sposób jak odkręcić to coście przegięli ;) A wtedy to już prosta droga do tytułu "ura bura, król podwóra" :)
Usuńps. o przynoszeniu stricte jeszcze napiszę, ale można spróbować coś podłubać na płaszczyźnie motywacji - komunikacji (zrozumienie zadania) - nagradzania :)
Czekam na wpis o przynoszeniu z niecierpliwością w takim razie. Próbowałem już wszystko i pies po prostu rzuca dysk i o nim zapomina. Jak wracamy do domu z parku to całą drogę potrafi nieść, ale jak rzucę to zrobi kilka kroków i wyrzuca.
UsuńRobiliśmy takie ćwiczenie, że usadzałem psa, rzucałem przed niego dysk i zachęcałem, aby mi go przyniósł - Legion podbiega, bierze dysk w łapy, podrzuca i przybiega do mnie bez niego ;/
Moja psica z kolei nie lubi twardych zabawek, najlepsze są futerka, stąd na zabawę dyskiem cięzko ją namówić bo przeciągnie tym nie jest dla niej frajdą.
OdpowiedzUsuńteż mieliśmy ten problem z "jaśnie panem" ;) zaczynaliśmy od gumowych "naleśników" przypominających frisbee i od zabawek, a potem poszło :) również polecam wcześniejsze wpisy dotyczące "aportu do frisbee" znajdziecie tam kilka pomysłów dla "księżniczek" ;)
UsuńSuper wpis! Warto było tutaj zajrzeć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł
OdpowiedzUsuńCiekawe informacje
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tak szczegółowo opracowane relacje jak ta.
OdpowiedzUsuńTego typu informacje są niezwykle potrzebne i wartościowe.
OdpowiedzUsuń