tak, lubię Walentynki :) lubię każdy powód,który daje radość :) miło jest obudzić się, kiedy mąż robi śniadanko z ciepłych bułeczek,które właśnie przyniósł do domu, bo przecież "skoro świt" biegł do kwiaciarni :) łłłiii.... ^^ i tak, wkurzają mnie te wszystkie "kochać trzeba codziennie,a nie tylko od święta","amerykańska komercha" itp. a o zakład idę, że ci właśnie ludzie "nie kochają od święta i nie kochają też na co dzień" i nie mają bladego pojęcia kiedy i co to jest "noc Kupały" ;) no ale never maind, postanowiłam się nimi nie przejmować i pozwolić sobie na świętowanie :) Pogoda pięęękna, wręcz wiosenna, weekendzik no miodzio :)
mój Małż niestety zadokował się na weekend we Wrocławiu więc korzystając z jego nieobecności postanowiłam przygotować mu prezencik ;) uwielbiam hendmejdy .... zrobiliśmy herbatkę ze słitaśnymi zawieszkami. mam nadzieję, że będzie smakować ;)
oczywiście nic nie mogło się odbyć bez kudłatego pomocnika ;)
i kolejnych dwóch par rąk ;)
frisbowo też nie próżnowaliśmy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz