Dziś nie będzie frisbowo, dziś będzie mocno spacerowo :) Z racji, że ostatnie tygodnie obfitują we wrażenia deklowe, zawody, jutro seminarium, to przydałaby się nam mała odskocznia :) Tak się pięknie poskładało, że do Jeleniej przyjechała Wiktoria z Teklą więc nasza odskocznia miała 11.48 km wspólnego tup tup tup.... :) smaki dla psów, żarcie dla ludziów, woda, bliźniaki l&m'y i można ruszać w trasę :) Trasa prowadziła "drogą paranoi europejskiej" czyli szlakiem, gdzie co 100m jest wielka tablica, na której są dosłownie 2 zdania o tym,że na prawo rośnie "kępa drzew", a 10 metrów dalej "grupa drzew", oczywiście wszystko sponsorowane z ue. Po drodze zaliczyliśmy relaksik nad jeziorkiem obowiązkowo pod tablicą informacyjną, mówiącą nam o tym, ze siedzimy nad jeziorkiem jeziorkowatym...ech sielsko i anielsko... No znaczy się nam sielsko, a psy jakby hmm...nudziło im się? No do czasu spotkania liska na środku pola... jeszcze nie zdążyłam dokończyć zdania "ciekawe, który z naszych psów pierwszy go zobaczy..." a już Tećka pruła przez pole do liska,a za nią wierny przydupas Pippin ;) Lisek jak to lisek, spodziewałyśmy się, że ledwo ją zobaczy, włączy turbo dopalanie ratujące życie i tyle go będzie...ale nie... lisek ruszył się dopiero jak zorientował się, że Tekla nie ma zamiaru przed nim zahamować ;) Sprytne rude zwierzątko mimo braków na starcie okazało się posiadaczem większego IQ niż nasze oba psy razem wzięte,,, zamiast uciekać prosto na pałę, porobił kilka ostrych zakrętów, obiegł "grupę drzew" i schował się w gałęziówce...a nasze czopki pogubione na zakrętach kompletnie nie ogarnęły sytuacji ;) Lisek odczekał chwilę i wybiegł ze swojego ukrycia prosto...pod nasze nogi :) Piesy jeszcze dłuuugą chwilę szukały swojej zguby...aż kolejna nie pojawiła się na horyzoncie... :) ech piesy piesy .... ;)
Tak więc nasz spacer był sponsorowany przez małe rude ze wścieczonką, którym dedykują tę oto pieśń:
a także przez tego Pana, którego okazało się, że obie w skrytości serca lofciamy przesłitaśnie i takie tam no... ;) po tym wyznaniu nasza przyjaźń zdecydowanie zaliczyła kolejny level ;)
Ogólnie było wybornie, słonko świeciło, widoki piękne, doborowe towarzystwo ach :) a teraz zaleję notkę falą fotek różnych i podłużnych nie zawsze poprawnych, co zważając na nasz stan umysłowy na wycieczce jest dość zrozumiałe ;)
"gdzie ona jest?" kic kic kic ...
idealne do sprawdzenia instynktu pasterskiego ;)
pasterz i jego stadko :)
wspólne posiłki ;) tjaaa...
"no i wiesz...i wtedy...no... PRZESTAŃ, BO SIE NIE MOGĘ SKUPIĆ!" ;p
Dzielny zdobywca ruin opactwa :)
Księżniczki :)
wyglądam najgorzej z całej trójki ;)
no więc...na naszej ścieżce w środku lasu...tak nagle...z nienacka...no nie mogłyśmy się oprzeć ;)
"nie no co ty, żaden chyba nie jest taki głupi żeby tak wysoko wleźć!?" a jednak.... ;)
Hakuna matata ... :D
Tekla...w niektórych kręgach znana też jako Guziec ;)
,,,,?,,,,
"no weź mnie zagryź, no chodź, no chociaż raz....pliisss...." :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz