W zeszłą sobotę świętowaliśmy nasz debiut w Startersach J Otwarcie sezonu
frisbowego w Polsce tradycyjnie z DCDC Wrocław! J
Czytałam właśnie swoją notkę z zeszłorocznych zawodów we
Wrocku, gdzie braliśmy udział w Pro toss&fetch’u łącznie zdobywając 12 pkt…
w tym roku taki wynik mieliśmy po jednej rundzie ;) więc progres jest i cieszy
to OGROMNIE :D
Starałam się przed wyjazdem, żeby wszystko było dopięte na
ostatni guzik, żeby nie dokładać sobie kolejnych stresów, ale o tym w kolejnej
notce „za kulisami” ;) co by ta, do gigantycznych rozmiarów się nie rozrosła,
bo TYYYYYLLEEE jest do opowiadania J
Wspomnę tylko, że chwilę przed wyjazdem sypnął nam się nocleg i ekipa –
miodzio…. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Koniec końców miejscóweczkę
do spania mieliśmy pierwsza klasa, w pakiecie z grillem i kibicami J A i ekipa na miejscu
dopisała, co można wręcz usłyszeć na nagraniu z naszego fristajlu ;) jeszcze
raz WIELKIE DZIEKI ! <3
Jeśli chodzi o zawody – największe obawy miałam co do stanu umysłu
włochatej części naszego timu… Głośna muzyka, zapachy, psy, masa ludzi, a
zwłaszcza dzieci, których Pip nie lubi prawie tak jak szczeniaków (ma coś po
mnie ;) ) to wszystko mogło zaważyć na tym, że z namiotu wyciągnę odmóżdżonego Pipponga,
a nie Pippina…
Zaczynaliśmy od fristajlu, numer startowy 7 J z pół godziny przed
startem wyciągnęłam psa, przeszliśmy się chwilę, rzuciłam mu kilka dysków w
ramach rozgrzewki, potem pieseł do klatki, poszłam się przebrać i na stresowy sik – w
sumie stresowych sików było z milion ;) przyszli nasi najwierniejsi kibice.
Kuba wiedząc co może pójść nie tak jak powinno, schował się wśród widzów zanim
Pippin go zobaczył … wyciągam PIPPINA z namiotu… wchodzimy na pole…
Heh… nie do końca jestem zadowolona… znaczy jestem! Ale nie
tak jak potrafiłam być po treningach. Cóż… cała się jeszcze trzęsę i jestem
emocjonalną sieczką. przez godzinę po fri nie jestem w stanie nic zjeść, a
hamburgery tak pachną! – podchodziłam do nich 3 razy J Hmmm w sumie to dziwnie, bo
przed startem czułam spokój, znaczy się nie taki kompletny luz, ale jednak mój stan
<po> był zdecydowanie gorszy ;)
Ufff teraz chwila oddechu. Czekamy na naszego tossa… z
którym, trzeba to przyznać, nie dogaduję się najlepiej. On ma chyba jakieś
uprzedzenia do mnie i mojej swobodnej interpretacji trzeciej trefy, a mnie
wściekle irytuje jego sztywniactwo i nieubłagane podejście do zliczania
punktów… to trudny związek z konieczności J
I nadszedł moment TEN! Zebrali się wierni fani, Pippin
przywitał się z Kubą i resztą ekipy… i to był błąd…z namiotu wyciągnęłam
zaślinionego i odmóżdżonego PIPPONGA… hop przez bandę i…
Cjaaaa….ten gość w szarej bluzie to właśnie Kuba ;) Nie mam pytań… ;] ale trza Pippinowi przyznać,
że <zrobił swoją robotę>, a co się później działo, mogę mu ostatecznie
wybaczyć ;) – na treningach trzeba rzucać więcej/ mniej niż 6 dysków (bo tyle zazwyczaj
nam się mieści w 90 sekundach) bo po tym ostatnim zawsze jest taki, nazwijmy to
na potrzeby chwili, <rozprężony> ;)
W każdym razie jestem zadowolona J to były udane zawody! Dużo
się nauczyliśmy i dowiedzieliśmy o sobie nawzajem. Wiemy co poprawić, czego
unikać i co było dobre J
DZIĘKUJĘ RAZ JESZCZE I DO ZOBACZENIA W POZNANIU!!! J
Na koniec kilka foteczek, za które ogromnie dziękuję http://setusbc.blogspot.com/ i https://www.facebook.com/EwaKaczmarekFotografia?pnref=story
Może nie znam Pipina, ale ja tam nie widzę żeby był odmóżdżony! Dzielnie łapał wszystkie dekielki, tylko to pod koniec, ale to i tak po czasie :D
OdpowiedzUsuńMoże nie znam Pipina, ale ja tam nie widzę żeby był odmóżdżony! Dzielnie łapał wszystkie dekielki, tylko to pod koniec, ale to i tak po czasie :D
OdpowiedzUsuńdzięki :) No własnie chodzi mi o tą "spektakularną" końcówkę w tossie, bo on oczywiście łapał, ale jego łeb był gdzie indziej ;) potem, czego na szczęście nie ma już na filmiku, wbiegł na pole ze dwa razy w poszukiwaniu mnie ;) ech... czubeczek ;) ale łapał pierwsza klasa i dumna jestem z niego strasznie :)
OdpowiedzUsuńByło extra! Świetnie się oglądało Wasz freestyle, ten over na początku <3
OdpowiedzUsuńGratulacje, super Wam poszło :D
OdpowiedzUsuńPoznań będzie nasz, zobaczysz 😉
OdpowiedzUsuńmi freestyle bardzo się podobał :p ! a jeśli chodzi Pipina to w Poznaniu podejdę by poznać go osobiście :D nie tylko tak internetowo
OdpowiedzUsuńdzięki :)
OdpowiedzUsuńhahaha Wiola - no trzymam za slowo :)
Paula - zapraszamy! mam nadzieję, że gdzieś w tłumie się znajdziemy :)
fajny występ mieliście! i u nas na kocyku była rozmkmina "co to za ładny pies i czyj i wgl jakoś go kojarzymy nie??" ;))
OdpowiedzUsuńhahaha :D dzięki! :) "to ptak? to samolot?" ;)
OdpowiedzUsuń