1 sierpnia 2014

Łowcy! :)

Dość długo nas tu nie było...tylko jedna notka przez cały lipiec i to na dodatek taka smętna :] brzyydko! wstyd i hańba! Ale ciężko pisać o naszych frisbowych poczynaniach, kiedy ich nie ma ... Przynajmniej 3 filmiki leżą rozgrzebane i czekają na końcowe kadry, w których (przy odrobienie szczęścia) uda nam się pokazać filnalne efekty nowych sztuczków... ale jak na razie nie ma co o tym myśleć, bo Pituszyn leży z wybitym palcem, kuśtykającym łokciem i zapaleniem ucha... cjaaa...a jak to się wszystko stało, tak na raz? otóż mistrz nad mistrzami PŁYWAŁ! ;] wspominałam już wcześniej, że Pip jest ortopedycznym łowcą fejli, ale tym razem pobił samego siebie...pływał....po prostu pływał...

No nic to, podobno nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;) i w tak zwanym "międzyczasie" miałam szansę na zostaniem łowcą okazji ;)
A zaczęło się już od pomysłu wspomożenia Pituszynowych stawów. Z pomocą przyszła nam ciocia Karolina, która w promocyjnej cenie odkopsnęła nam flakon ArthroVetu Complex. 90 tabsów na wagę mojej łamagi powinny starczyć na 3 miesiące. Jestem happy za nas dwoje, bo Pippin łyka tabsy bezrefleksyjnie i chyba nie docenia mojego zaangażowania w jego zdrowe jointsy ;] niewdzięcznik... Idąc tropem, że "dobra tabletka jest dobra na wszystko" postanowiłam zainwestować też w słoiczek dla siebie... i też łykam ;)

A skoro straciłam kompana do spacerów, to nagle się okazało, że brakuje mi tych kilku kilometrów przehopsanych razem CODZIENNIE i normalnie mnie nosi, a raczej roznosi, tak wewnętrznie. Czuję się poddenerwowana, ciągle zirytowana, niezadowolona i "jako tako byle jako" :( Rany, a na co dzień to się tak nie docenia tych wspólnych spacerków ;) Szukając sposobu na ten niecodzienny stan rzeczy, sięgnęłam znów po fitnesowanie. W zeszłym roku zaczęłam z moją mamą ćwiczyć programy Ewy Chodakowskiej i poczyniałam je do momentu podjęcia pracy w AHK, bo potem nie było już czasu nawet na podrapanie się po przysłowiowej dupie...serdecznie cię pozdrawiam Akademio, szczerze cię nienawidzę...Na szczęście już tam nie pracuję. W tamtych świetlanych czasach pozbyłam się 5 kg swojego zacnego ciała i kilku cm...i wpadła mnie do głowy szatańska myśl...że można by WIĘCEJ ;) sasasasa,,,, Na tyle mnie to się spodobało, że zaopatrzyłam się w stosowny sprzęt - po promocji a jakże! - żeby wszystko zrobić jak należy i nie zostawić miejsca na wymówki, że coś tam, bo coś tam i inne takie pierdolenia, więc tadaaaam są, mogę ruszać do boju! :D :


Tęskniąc trochu za frisbowaniem, odpaliłam stronkę mistrza Rona (http://pvybe.com/) i filmik za filmikiem napawałam się geniuszem i robiłam notatki ;) mam kilka niezłych pomysłów na ćwiczenia i nowe filmiki :) Jednakże miałam duże "wrażenie", że część tego co jest do mnie mówione, do mnie nie dociera! nie, nie mam brudnych uszu ;) jednym słowem "ech ten angielski" ... z oczywistych względów czasu mam aż nadto, bo Pip nadal na przeciwbólach leży pod stołem, postanowiłam poszlifować angielski i odkurzyć wiedzę... oj! i wpadłam na pomysł przeczytania całej serii Harrego Pottera w oryginale. Czytałam go będąc w podstawówce i zakochałam się po uszy :) czas chyba na mały aczkolwiek przyjemny, magiczny (i chyba pożyteczny) powrót do dzieciństwa :)

Tak więc w przeciągu tych kilku tygodni zostaliśmy Łowcami. A ja dodatkowo utwierdziłam się w przekonaniu, że wszędzie, w każdym zdarzeniu, wypadku, przygodzie trzeba szukać okazji, możliwości... Mam nadzieję, że Pipczakowi szybko się poprawi i wrócimy do naszych spacerów i treningów, ale mam też nadzieję, że wytrwam przy nowych postanowieniach :) GRUNT TO DOBRA MOTYWACJA! :)


aaa tak swoją drogą, to strasznie się wkręciłam we wszelkiej maści profitnesowomotywacyjne stronki więc no ;) będzie tu chyba tego sporo ;)

2 komentarze:

  1. Będę ponura - biegałam od marca do teraz i nic mi to nie dało, jestem oburzona, rzuciłam butami z Lidla w kąt. Może z czasem wybaczę :P

    Wybacz swojemu psu, sama jestem sierotą boską ( z naciskiem na ułomność ortopedyczną) i wiem jak trudno się z tym żyje :))

    OdpowiedzUsuń
  2. to i tak wytrwała jesteś ;) ja robię treningi z Chodakowską i przymierzam się do biegania ze Szwagierką :D najwyżej mam nadzieję, że jeśli nie pomoże, to chociaż nie zaszkodzi ;) no i zdrowe odżywianko, warzywy i te sprawy ;)

    ja mu wybaczam, za każdym razem i w całości...ale mi tez się z tym ciężko żyje ;)

    OdpowiedzUsuń

AddThis