o rany o rany! ZATAŃCZYŁAM Z GWIAZDAMI! :D
Zacznę po mojemu, czyli od marudzenia ;)
Więc ... po zmianie regulaminów z USDDN na UpDog nie ukrywałam swojego niezadowolenia...
po 1. nie podobał mi się brak tossa, nie, nie jestem mistrzem dalekiego "ciepu", ale uważam tą techniczną konkurencję za pewnego rodzaju kropkę nad "i", którą każdy fristajler powinien umieć postawić.
po 2. czytam sobie ten nowy regulamin, dochodzę do opisu rundy "efektu", moje łoczeta padają na wzmiankę o motocyklu, na którym wjeżdża zawodnik... a wyobraźnia podrzuca mi obrazy z kolumną pomponiastych cheerleaderek i kucyków pony srających tęczą i brokatem... w tym momencie opadły mi nie tylko ręce...
po 3. dodatkowy sędzia celebryta??? serio??? o nie nie nie...NIEEEE....pewnie dadzą jakiegoś "chuj wie kogo", kto nie ma pojęcia na co paczy, ale daje te punkty na lewo i prawo, bo coś jest "wow", a tak naprawdę jest niebezpieczne, odejmuje, bo coś jest "takie seee...", a w rzeczywistości tak trudne, że inni zawodnicy zbierają szczeny z podłogi... o boże, boże Bożenko...
to może od razu ta Pani?
po 4. Podobno leżącego się nie kopie... podobno... ale filmik na frisbowej grupie, pomponiastej dziewczyny z psem w sukience zmiażdżył mi mózg...leżę i kwiczę...
Trenując dogfrisbee uważałam siebie za jakiś rodzaj sportowca, trochę undergroundowego, ale jednak sportowca. Chodziłam na treningi, jeździłam na zawody, tworzyłam ze swoim psem mikro drużynę. Aż tu nagle celebryci, rundy "szoł", obniżenie kryteriów... nosz istny TANIEC Z GWIAZDAMI... i to właśnie teraz... w naszym ostatnim sezonie...nikt mnie już nie kocha...
Ale, ale, ale... moja mama mówi, że to co przed "ale" się nie liczy ;)
biję się w pierś i zwracam wszelkie honory organizatorom za podjęcie tej decyzji! :)
BYŁO ZAJEBIŚCIE! co tu dużo mówić! :) Darek nie zawiódł swoich zawodników! Dogfrisbee dalej można nazywać sportem i to przez duże ES! To dla mnie wielka ulga. Z zawodników została zdjęta presja. Na pole wkroczyło więcej luzu, ale w dobrym tego słowa znaczeniu.
A tu dla tych, co przegapili, nasza runda "efektu" z Poznania :)
A my? Odkryliśmy w sobie dusze szołmenów, którzy mają problem z "wstrzeleniem się w kartę" ;) bo po rundzie kryteriów, zarówno w Poznaniu i we Wrocławiu, byliśmy w połowie stawki... Za to po rundzie tzw. "szoł mast goł on", wywindowaliśmy bardzo wysoko, co w Poznaniu dało nam podium, a we Wrocławiu 4 miejsce :) Do tej pory nie mogę w to uwierzyć, bo niedzielną rundę potraktowałam jako czysty fun. To w sobotę się spinałam i chciałam pokazać z jak najlepszej strony, starałam się, żeby niczego nie zapomnieć, żeby wyszło wszystko, co trenowaliśmy... a wyszło całkowicie odwrotnie :)
Że tak na koniec zacytuję Klasyka... "Have fun. Just play. Success will come one day" ;)
Zdecydowanie zasłużone pudło! <3 Ja się bardzo z braku tossa cieszę - dystansówki nie są moją mocną stroną :)
OdpowiedzUsuńdzięki :) ja też mistrzem dystansu nie jestem, ale zawsze jest nad czym popracować :)
UsuńSuper gratulacje!
OdpowiedzUsuńOglądam Wasz filmik, jest kręcony z takiej perspektywy, że wyobrażam sobie jaki stres jest na środku tak dużego placu otoczonego tyloma widzami :D Tzn. wyobrażam sobie swój stres, aż nogi bolą :D Dużo osób skutecznie umie to zniwelować, eh ile bym oddała za to ;) Żadne wdechy i wydechy nie pomagają, ani podejście idę na luzie co będzie to będzie :D
dziękuję :) stres jest ogromny, ale zdecydowanie większy w rundzie sobotniej, w niedzielę leci już dobre flow :) Głębokie wdechy paradoksalnie powodują u mnie jeszcze większy stres ;) Muszę znaleźć jakiś dobry sposób na odstresowanie przed startem, bo jak na razie to znajomi się ze mnie śmieją, że mi się nogi trzęsą ;)
UsuńŁaaa no teraz to żałuję, że nie widziałam! Styl pin up absolutnie trafiony ;)
OdpowiedzUsuńdzięki Julka <3 ! :) i zapraszam do Sopotu, szykujemy coś extra ;)
UsuńMam nadzieję, że kiedyś się spotkamy :-) Póki co oglądam filmiki i jestem pod wrażeniem! :)
OdpowiedzUsuńja, też :) dziękuję i do zobaczenia! :)
UsuńJejkuuu zazdroszczę! Naprawdę ogromne gratulacje :)
OdpowiedzUsuńBardzo ci9ekawa relacja
OdpowiedzUsuń