Do tej części "poradnika" zabierałam się jak pies do jeża, bo... najzwyczajniej w świecie mamy z tym problem :) A żeby było śmiesznie, pojawił się on w momencie, kiedy nauczyłam się w miarę stabilnie rzucać, czyli wymarzona regularna 3 strefa trochę nas pogrążyła na polu śledzenia dysku... ot przewrotny losie ;)
Więc dziś wrzucam garść moich przemyślunków i szczyptę przydatnych ćwiczeń okraszonych filmikami Mistrzyni w tym temacie :)
Zacznę od jednego z nich, co byśmy mieli ujednoliconą definicję "śledzenia dysku"... chodzi mi o to:
btw. Lucka rzuca tu lewą ręką (prawą ma złamaną)! Wieeeelkie WOW :D
Na filmie świetnie widać jak Boogie wybiega, odwraca się za dyskiem, wypatruje go na niebie, a gdy tylko go zauważa nie spuszcza go z oczu, aż do momentu chwytu. Cud, miód i słone orzeszki! :)
W tym momencie zderzają się ze sobą dwie odmienne "teorie". Jedna z nich, ku pokrzepieniu początkujących, głosi, że psy zawodników, którzy jeszcze nie do końca opanowali bekhend, czyli mają rozrzut jak ruska katjusza, lepiej śledzą dysk. Jest to chyba związane z tym, że psy muszą być cały czas czujne, bo nie wiedzą, gdzie tym razem się on pojawi...
Wracając do naszego problemu, mam takie nieodparte wrażenie, że po prostu wpadliśmy w pewną rutynę. Kiedy rzuty stały się stabilne i równe, Pippin zaczął biegać na przysłowiową pałę. Byle do przodu... w okolicach trzeciej strefy zapalała się lampka, że tu powinien pojawić się dysk, a jeśli tak się nie działo... cóż... dopiero, gdy zagubiony dysk plasnął o ziemię, Pipp bardzo zdziwiony podbiegał do niego z miną "no ale jak to tak?"
Natomiast druga teoria mówi, że jak ktoś jest dobrym zawodnikiem, to tak potrafi poprowadzić trening swój i psa żeby rzucać równo i stabilnie, a pies śledził dysk :) amen.
Tak więc będąc gdzieś pośrodku między jedną, a drugą teorią, postanowiłam wprowadzić plan naprawczy w kilku punktach :)
po 1. zmieniać długość i rodzaj rzutów, precz z rutyną i schematami! :) np. jeśli rzucamy "upside down" (dysk rzucony do góry nogami) nawet jeśli wyprzedza on psa, to leci całkowicie inaczej niż bekhend. Nie zawisa, a wręcz spada na psa jak grom z jasnego nieba. Wcześniej nie "wyśledzony" przez psa, jest praktycznie nie do złapania.
po 2. dawać psu sygnał - komendę (może być imię psa) w momencie obiegania, że teraz rzut będzie krótszy
po 3. kiedy sytuacja jest na prawdę beznadziejna, pies wybiegł daleko do przodu,a my spóźniliśmy się z rzutem, dysk spada za psem, warto mu o tym powiedzieć ;) dać mu sygnał, by zaczął się rozglądać.
Dodatkowo, jeśli mamy chrapkę na dyscypliny dystansowe, przydałoby się zawczasu zwrócić uwagę na fakt, że w momencie wyrzutu dysku, pies jest już daleeekooo.... a dysk dopiero później go wyprzedza... tak więc rzucanie psu tylko takich dysków, które zawsze będą przed nim "uciekać" nie zaprowadzi naszego treningu daleko.
W ramach "experymentów" poniosło mnie troszkę na ostatnim treningu i nagrałam jedno z ćwiczeń na śledzenie dysku, które ostatnio uskuteczniamy :) Staję, za psem, żeby nie sugerował się on moją postawą ciała, żeby zmienić schemat, w którym Pippin miał zakodowane że należy teraz biec, biec, biec.., teraz ma "wypreparowaną" czystą scenę, w której ma się skupić na namierzeniu dysku.
Przy pierwszym rzucie widać, totalny psi nieogar ;) Przy drugim jest już znacząca poprawa :) Co prawda dysk jest niezłapany, ale nie o to nam w ćwiczeniu chodzi więc pieseł został pochwalony.
A wy co myślicie?
(nagrywane kalkulatorem, ale tylko to było pod ręką ;))
i na koniec ku pokrzepieniu serc, że jednak się da i że warto, podsuwam wam kolejne kapitalne filmiki Lucki :)
Bawcie się dobrze! I do zobaczenia w kolejnym odcinku :)
Dzięki :) Niektóre psy trzeba po prostu psy nauczyć :) Wymiany zabawek też, tak by sama zabawa stała się najfajniejsza na świecie, bez różnicy czy bawicie się patykiem, piłką, szarpakiem czy tp. (|troszkę poruszam ten temat w poprzednim poście o aporcie w dogfrisbee)
OdpowiedzUsuńps. ja też nie mam z kim ćwiczyć więc ćwiczę sama :)
Ciekawy blog i fajne inspiracje!
OdpowiedzUsuń