20 grudnia 2015

BigCityLife i sztuczkowanie :)

Z racji na intensywny kurs norweskiego (jeszcze raz brawo dla tych co odgadli:)) musieliśmy na czas jakiś zadekować się we Wrocławiu. Ach jak miło  mi było wracać na stare śmieci! Odwiedzić znów dawne miejscówki, spotkać się z dawno niewidzianymi, pooddychać smogiem... znów nie móc spać w nocy, bo głośno...obudzić uśpiony ludziowstręt...nie mieć gdzie wyjść z psem... bo centrum... no nie tak to miało wyglądać!


Okazało się, że po tak długiej przerwie od niemieszkania we Wrocku,czyli od zamierzchłych czasów studiów, zapomnieliśmy już jak to jest w dużym mieście, no i kiedyś nie było z nami psa... 

Tym razem mieliśmy wrażenie, że miasto wręcz wysysa z nas ostatnie siły. Codziennie budziliśmy się tak zmęczeni jakbyśmy wcale się nie kładli spać. Zaczęliśmy więc kłaść się o 22... nie  pomogło. No przyznam się bez bicia, że w weekendy poświęcaliśmy dla tych "dawnoniewidzianych" więc zdarzało się, że dopiero promienie wschodzącego Słońca przypominały, że jeszcze trzeba się położyć w kimę...
Pomijając naszą osobistą wieczniezmęczoną masakrę, to najbardziej doskwierał nam brak miejsc spacerowych i ciągły hałas Grunwaldu. Wracając z zajęć i mając papkę zamiast mózgu jedyne na co miałam ochotę to wyjść z psem, gdzieś, gdzie nie ma nikogo, gdzie jest cicho, gdzie będziemy mogli porobić frisbee, albo chociaż pobiegać...przed nami rozpościerały się następujące opcje... włóczenie się po Kampusie Uniwerku, tam przynajmniej nikt nas nie rozjedzie... wycieczka na Ostrów Tumski i przepychanie się przez dzikie tłumy azjatów z aparatami...dla nas ludziów z gór - nic tylko się rozpłakać... a  w deszczu Wrocław jest jeszcze bardziej szary, pies jeszcze bardziej brudny...

Tak więc dużo siedzieliśmy w domu lecząc się z BigCityLife... 
Żeby całkiem nie popaść w otchłań depresji, wzięliśmy się sztuczkowanie. W nadziei, że może przydadzą się nam w team movemencie we frisbee :) i tak z naszych klikerowych sesyjek powstał mały tutorial na który zapraszamy!



6 komentarzy:

  1. Ważne że w tym całym zgiełku odnaleźliście chociaż wieczory dla siebie :)
    Pippin jest niesamowicie nakręcony na pracę z Tobą, super się was ogląda <3 A sztuczka, jestem pod wrażeniem, u mnie narazie jest nauka kładzenia łapek na "jeżykach" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) zgranie się wymagało od nas bardzo dużo pracy, bo Pippin jest z rodzaju tych co raczej "w dupie mają" ;) ale chyba wygrałam tą nierówną walkę ;)

      Usuń
  2. We Wrocku całkiem przyjemnie jest na wałach :) a to przecie niedaleko grunwaldu, kilka kroków przez zwierzyniecki i już :) Jak mieszkałam we Wrocku to nie miałam jeszcze psów i zawsze zazdrościłam wałowym spacerowiczom :)

    OdpowiedzUsuń
  3. do wałów mamy ponad poł h dreptania w zgiełku :) ale zaiste, wały przyjemna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakiś czasem temu zaczęłam uczyć tej sztuczki Gambita, ale dziecię uparcie siada, zamiast stać, więc pewnie dłuuugo nam zejdzie nim przejdziemy do etapu faktycznego chodzenia z jego łapami na moich stopach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. siada?:) a to sobie chłopie wykombinowało ;) heh co pies to innych "problem" do przepracowania :)

      Usuń

AddThis