Zeszły tydzień był jak dotąd najgorszym jaki miałam w pracy…
praca do najprzyjemniejszych nie należy, w bardzo szybki sposób można nabawić
się „ludziowstrętu” i najzwyczajniej w świecie, po jednej zmianie mieć dość
wszystkiego – pacjentów, współpracowników, dyrekcji, męża, psa, rodziny… i tak
się człowiek tapla w tym bagienku, które niepostrzeżenie wciąga coraz głębiej…
i nagle się okazuje, że „wściekła chandra” trwa zdecydowanie za długo, że dupowata
robota zbyt mocno wpływa na nastrój i rzutuje na resztę dni i relacji! Ratunku!
Niestety ratunku znikąd …..
Stety lub niestety jestem osobą dość emocjonalną (chyba tak
to się nazywa) przeżywam, targają mną różne, nieraz ambiwalentne uczucia –
chociaż cały czas się łudzę, że ze mną wszystko ok ;) każdą emocję jestem w
stanie po pierdyliard razy przezywać na nowo. jak tylko przypomnę sobie
związaną z nią sytuację, aż mnie ściska w żołądku… więc po całym dniu w pracy,
gdzie wiecznie jest sarajewo, pacjenci mają pretensje (mój ulubiony tekst „że
lepiej się położyć i umrzeć, niż się leczyć…” – jak dla mnie to niech się
kładą, byle nie pod nogami), a w międzyczasie spada na ciebie tona nowych
obowiązków, to nic że ze starymi się nie wyrabiasz, to jeszcze ci ktoś życzliwy
obrobi dupsko… miodzio… wracam na chatę jak przeżuta i wypluta…
Trzeba radzić sobie samemu. Atmosfera w pracy się nie
zmieni, pacjenci nie przestaną jojczeć, dyrekcja nagle nie stanie się ludzka…
ale… przecież obrażać się, wściekać na kogoś to nic innego, jak tylko „robienie
SOBIE źle”, rozpamiętywanie, że ktoś coś powiedział mi przykrego, też nic nie
wniesie, jedynie utwierdzi mnie w przekonaniu, że jest do dupy i przyciągnie
więcej „dodupizmu” – tak, wierze w teorię przyciągania, wierzę, że złe emocje
przyciągają więcej złych emocji… więc jedyna rada …. Jeśli chcę żeby zmieniło
się w pracy, w domu czy gdziekolwiek, muszę SAMA SIĘ ZMIENIĆ …
Aby sprawdzić czy tak się da i podbudować się naukowo,
postanowiłam poszperać troszkę w Internetach… oto co udało mi się znaleźć:
www.happyholic.pl |
wynika z niego, że zadowolenie i szczęście nie zależy od zewnętrznych okoliczności życiowych, ani od stanu posiadania. tylko od nas samych! Naszego wewnętrznego stanu ducha i postawy, stosunku do świata zewnętrznego oraz reagowania na niego.
Pomijając cały bełkot naukowy, to już sama ta grafika daje
do myślenia i napawa optymizmem, że DA SIĘ COŚ ZE SOBĄ ZROBIĆ ;)
Idąc tym tropem, zaczęłam się zastanawiać jakie są
cechy szczesliwego człowieka
bo
przecież muszę przygotować sobie jakiś plan J
bo ja zawsze muszę mieć plan, bez planu, to nic się nie dzieje, bo nie ma planu
i już, to proste ;)
1 NIE SIEJĄ NEGATYWNYCH EMOCJI im więcej negatywnych emocji
w naszych mózgach, tym mniej miejsca, na te wartościowe – pozytywne. Napawające
nadzieją, odwagą, radością J
trzeba będzie się czasem ugryźć w jęzora, zanim się kłapnie coś głupiego. Jak
się nie ma nic miłego do powiedzenia, to chyba lepiej nic nie mówić… dobre
emocje wracają….
2. MAJĄ WIELKIE, AMBITNE CELE I STAWIAJĄ PRZED SOBĄ WYZWANIA
– wierzą w siebie, w swoje możliwości, umiejętności, ufają sobie. Wiedzą, że od
sukcesu w danej dziedzinie dzieli ich tylko „własna praca”, dlatego robią
wszystko co w ich mocy, by te cele osiągnąć, bo przecież są na wyciągnięcie
ręki! J Stają
się ekspertami w swojej dziedzinie, czują się kompetentni, spełnieni i o to
chodzi J Dodatkowo
stawiają przed sobą wyzwania, sami sobie. Np. sportowe (przebiegnę 10km), psie
(w maju nauczę psa nowych overków), związanych z relacjami (codziennie powiem
coś miłego każdej spotkanej osobie) pokonują sami siebie, to sprawia, że życie
staje się bardziej interesujące i pełne
3. SĄ ŚWIADOMI SWOICH BRAKÓW – dlatego cały czas chcą się
uczyć, poszerzać horyzonty, nie zasiadają na laurach, nie udają, że wszystko
wiedzą, potrafią przyznać się do błędów. Poszukują wiedzy! J Poznają siebie w
nowych sytuacjach, w których chętnie się stawiają.
4. CO MAJĄ ZROBIĆ
DZIŚ, ROBIĄ DZIŚ … są aktywni, pełni życiowej energii, zorganizowani – na wszystko
jest plan, na każdy dzień jest osobny plan, na miesiąc, na rok, na życie…
Działają, nie czekają na lepsze okoliczności, możliwości, sposobności, czy co
tam jeszcze. Chęć działania wynika ze świadomości, że to oni właśnie, a nie
nikt inny są odpowiedzialni za swoje życie i szczęście.
5. NIE PŁACZĄ NAD ROZLANYM MLEKIEM, tylko biorą mopa i
wycierają. Mówi się „trudno” i idzie się dalej. Nie rozpamiętują, nie roztrząsają
problemów, tylko je rozwiązują. Od razu.
6. NIE BIORĄ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA CUDZE SZCZĘŚCIE – „uświadomienie
sobie, że inni ludzie sami decydują o swoim życiu jest tym, co często zmienia
patrzenie na wiele spraw”. Szczesliwi ludzie nie uszczęśliwiają nikogo
na siłę. Poszczucie szczęścia jest szalenie indywidualną sprawą, a mówienie
komuś jak ma żyć, co ma robić, co zmienić i uświadamianie go w jakim jest
życiowym błędzie jest lekko mówiąc „nie na miejscu”. To jest cudze życie – należy
to zrozumieć i zaakceptować, a ludzi na których nam zależy – wspierać i być
przy nich w ich życiowych decyzjach.
7. CZUJĄ, ŻE ZASŁUGUJĄ NA TO, CO NAJLEPSZE i nie wstydzą się
tego! Wiedzą, że są tego warte. Mają wysokie, ale realne poczucie własnej
wartości. Nie decydują się na półśrodki i bylejakość. Jeśli z kimś się
spotykam, to dlatego, że ta osoba mnie zachwyca, fascynuje, podoba mi się, a
nie w myśl zasady „z braku laku, dobry kit”…. Nie, wcale nie taki dobry!
8. NIE ŚLEDZĄ NOWOŚCI – najszczęśliwsze osoby w moim
otoczeniu nie mają fejsa… serio… Ja odkąd nie mam TV, ani radia czuje się
lepiej! Zdecydowanie i bez ściemy! Nie bombarduję się toną bzdurnych,
niepotrzebnych, przekłamanych, wyolbrzymionych pseudoniusów… a jeśli dziej esię
coś istotnego zawsze mogę o tym poczytać. Dziennik o 19:30 wymyślił Szatan J po to by ludzie do późnych godzin nocnych nie mogli usnąć,
bo przecież Mama Madzi, bo wybory, bo tupolew… ale na żadne z nich nie są w
stanie poradzić nic… tylko się wkurzać, irytować… bo cóż innego… jeśli kogoś to
bawi to <endżoj> ja nie będę przeszkadzać.
9. POTRAFIĄ SIĘ ZATRZYMAĆ – usiąść na balkonie z kawusią w
kubku i pomyśleć, zastanowić się, zwolnić… poddać analizie, zrobić plany. Mieć
pod kontrolą wszystkie aspekty swojego życia. Bo kto jak nie ty?
10. LUBIĄ SIEBIE tak porostu J
a Ty lubisz siebie?
https://www.youtube.com/watch?v=IRydSzpO3bk
OdpowiedzUsuńJa ostatnio często to sobie powtarzam: jestem szczęśliwą osobą! I nie mam co do tego żadnych wątpliwości, lubię swoje życie takim jakie jest, lubię to co robię, lubię otaczających mnie ludzi, lubię moją pasję, miejsce w którym mieszkam, moją szkołę, siebie...
OdpowiedzUsuńTak na marginesie... uwielbiam Twoje posty. Zawsze potrafisz zaszczepić w czytelniku pozytywną energię, podoba mi się też Twoje zamiłowanie do wszelakich motywujących cytatów :).
Duża, duża piątka - ja mam wersje ekstremum - bo pacjenci nie mówią, natomiast ich właściciele...lepiej by zamilkli :P Przyznam szczerze, że też nieco mi się przelewa czara goryczy w robocie ( choćby wczoraj, dostałam siermiężny OPR za to, że człowiek CZEKAŁ OD 9 NA DESZCZU!!1!!oneone!!!, a ja otwieram lecznicę, tak jak mamy godziny otwarcia - od 10 :P)
OdpowiedzUsuńdzięki za ciekawy link! :)
OdpowiedzUsuńAdriana, ogromnie mi miło ! :) ja wypatruję na horyzoncie dnia, w którym będę mogła powiedzieć, że wszystko w moim życiu na prawdę lubię! :)
Pamiętam jak przez pierwszy miesiąc w pracy dostawałam tonę słodyczy, kwiatów itp bo byłam miłga, grzeczna i wesolutka.... aktualnie spadło na mnie "trochę" więcej obowiązków, nerwy się skonczyły i nastapiło przemęczenie materiału... taaaak pacjenci potrafią doprowadzić człowieka do takiego stanu,że nie wiadomo - śmiać się, czy płakac ;)