Kto zna Pippina ten wie, że jest on mistrzem ortopedycznego
faila. Średnio 3 razy w roku jest cerowany, bo ze spaceru, na którym biega 10
psów, on jeden się gdzieś pochlasta, ma
sraczkę, bo się czegoś nawpierdziela w krzaczorach, poprzeciera sobie opuszki,
bo ma pana cyklistę-napaleńca, wskoczy do stawu akurat tam gdzie pod wodą jest
głaz…I szlag trafił nasze plany pogodowo-treningowe…
Zamiast iść na frisbiaczowy trening i na pożegnalny spacer z
Wiktorią i Teklonem, pojechaliśmy do Wetów… miło było ich zobaczyć, szkoda
tylko, ze znów w kiepskich okolicznościach ;]
Przy okazji Pip został ponownie
zaczipowany, bo uwaga uwaga….tak, poprzedni czip ZGUBIŁ! :] kocham mojego psa J
O rany, to czip można zgubić? Jak to w ogóle możliwe??? Masz psa cudotwórcę;p
OdpowiedzUsuńda się :) mniej więcej do godziny po "wstrzyknięciu" czipa, zanim dziura po igle się zasklepi, można go z siebie "wytrzepać" :D wiec przez rok żyliśmy w błogiej nieświadomości,że Pipczak ma czipa ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, to nieźle...ja mam w planach czipowanie, chyba pójdę specjalnie na drugi dzień, żeby sprawdzili, czy czip jest czy zniknął;p Dobrze wiedzieć, że takie coś w ogóle może mieć miejsce:)
OdpowiedzUsuńmy wczesniej też nie wiedzieliśmy ;) widocznie rzadko się to zdarza, a Pitu jest zdolnym pieskim ;)
OdpowiedzUsuń