1 kwietnia 2014

Nie całkiem ligal trening ;)

Ostatnie zawody natchnęły nas dziką pasją do treningów i podreperowały zapał nie tylko fristajlowy, ale też tossowy. Heh to strasznie fajne jakiego kopa w dupala dają takie spotkania :) Jak już wiadomo, wszem i wobec, mieszkamy w górach i płaskie trawiaste powierzchnie to towar mocno deficytowy ;) Aż tu nagle…ni z tego ni z owego, ni z gruchy, ni z pietruchy idę i pacze … JEST! Najprawdziwsze! Równe! Proste! Duże! Zielone! I ogrodzone…. Boisko Karkonoskiego Klubu Sportowego ;) mniami!

Chodząc wkoło tego zjawiskowego obiektu, ukrytego do tej pory przed naszym wzrokiem, daleko od domu, między jakimiś osiedlami, a zdziczałymi chaszczami, znaleźliśmy, to cośmy szukali – mianowicie – dziury w płocie ;) 

Trening mogę zaliczyć w poczet jednych z naszych fajniejszych z dużą przewagą tossa i uwaga – flipeczków *.* mój ciężkodupiec, z moim małym wsparciem technicznym, wykonał pierwsze ładne, pełne flipy w ilości 3 :D Były one poprzedzone długimi konsultacjami fejsbukowymi, godzinami filmików na jutubie, próbami, ale efekt no miodzio i mucha nie siada :D w trakcie kręcenia i składania jest filmik o tym jak dokonaliśmy tego wiekopomnego sukcesu, ale to już w kolejnym odcinku ;) 

Boisko owo, z racji swojego ogrodzenia i wielgachnych napisów „osobom nieupoważnionym wstęp wzbroniony” ma jeszcze jedną nieocenioną zaletę treningową – cały czas towarzyszy mi stresik, czy ktoś nas zaraz nie pogoni, tak więc rzucam w stresie, no prawie jak na zawodach ;) – można się obyć!


1 komentarz:

AddThis