ufff... zrobiłam to. nareszcie. W końcu zdecydowałam się napisać tę pierwszą notkę. Niby nic. a jednak. Cały czas czekałam na "dobry moment" odwlekając w nieskończoność jej napisanie. Bo przecież to oznacza początek. Początek czegoś, co wymaga konsekwencji i wytrwałości w działaniu. czyli dla mnie Mount Everest. Już parę miesięcy temu zdecydowałam się na założenie bloga o dogfrisbee, zorganizowanie sobie miejsca, gdzie będę wrzucać swoje treningowe przemyślunki i filmiki z naszej wspólnej pracy. No i zaczęło się knucie, obmyślanie, przemyślanie, planowanie i tak w koło...bez pisania pierwszej notki, bo czy to już?czy na pewno? a może...nie! po długich mękach niepewności doszłam do wniosku, że nigdy nie będzie odpowiedniego czasu na działanie, nigdy nie będzie idealnego nastroju, wymarzonej pogody, wspaniałej kondycji. Trzeba po prostu ruszyć tyłek i postawić ten pierwszy krok w drodze na swój prywatny Mount Everest. Więc stawiam, a obok mnie Pippin.
Hej, super pomysł, czekamy na info dla początkujących :P
OdpowiedzUsuń:) biorę się do roboty :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny blog. Kumplowi powiem o tym blogu.
OdpowiedzUsuńWczoraj dowiedziałem się o tym blogu. Na pewno na tym blogu będę długo.
OdpowiedzUsuń