W dzisiejszym odcinku zabieram was na prawdziwy pojedynek tytanów!
Tytułem wstępu powiem, że jakiś czas temu od sklepu www.naszezoo.pl dostaliśmy do testów taką oto zabawkę… Jest to jedna z tych zabawek, którą pieseł uwielbia, a matka szczerze nienawidzi…
ciekawi co było dalej? Zapraszam na film!
Przetestowaliśmy zabawkę w trzech najważniejszych dla nas aspektach. Musiała ona zdać egzamin ze wspólnego szarpania, aportowania z wody i dzikiej radości Pippina…
WSPÓLNE SZARPANIE
Pippin zdecydowanie woli miękkie zabawki, które nie drażnią go w pysk i które może dobrze chwycić całą paszczą. Niestety ma styl bawienia się porównywalny do tyranozaura na głodzie więc już w pierwszy dzień testów zabawka straciła kilka szwów. Nie mniej jednak nic się ze środka nie posypało, bo pod spodem był kolejny szew, który oparł się pippinowym zębom.
Następnego dnia poleciało metalowe kółko zabezpieczające dziurkę, przez którą jest przewleczona rączka. Kółko od dziurki odpadło ukazując swoje ostre ranty… a żeby dodać nutki dramatyzmu, to właśnie to miejsce upatrzył sobie Pippin do chwytania szarpaka… wiecie ile krwi może wylać się z dziąsła? Dużo…
A na deser linka nieco się „uszczupliła” smętnie strasząc kolorowymi nitkami i wizją ostatecznego zerwania się…
Hmmm…. Przyznam szczerze, że miło jestem zaskoczona faktem, że element, który typowałam jako nr 1 do destrukcji - piankowa rączka, którą ma trzymać przewodnik… po ponad miesiącu jest wręcz nienaruszona, a i całkiem dobrze się za nią chwyta.
Werdykt
PIPPIN 1 : ZABAWKA 0
APORTOWANIE Z WODY
Podczas naszych wodnych wojaży udało mi się już utopić niezliczoną ilość piłek, boi, szarpaków i innego sprzętu, który miał być niezatapialny… Dlatego dość sceptycznie podeszłam do faktu, że nasza testowa zabawka jest nylonowa i w sumie to nie wiadomo co ma w środku… utonie? Nie utonie? Postanowiłam więc rzucić na początek bliziutko… zabawka pływa i pieseł też pływa, a to dobry znak, bo w psim mniemaniu była tego warta. Ośmielona tą małą próbą postanowiłam wyrzucić ją dalekooooo… i jakież było moje zdziwienie, kiedy zabawka pacła o wodę dokładnie tam gdzie poprzednio? No jak to? Przecież użyłam naprawdę dużo siły… Niestety mała waga bojki sprawia, że nieważne jaki zamach weźmiesz i ile siły zużyjesz ona i tak daleko nie poleci, za to możesz być pewny, że straci przynajmniej część naklejonego na nią fantazyjnego wzorka…
Werdykt
PIPPIN 1 : ZABAWKA 0
DZIKA RADOŚĆ PIPPINA
Mimo wszystkich opisanych powyżej wad, Pippin dostaje kociokwiku jak widzi bojkę i kocha ją miłością dla mnie niezrozumiałą… Niestety jak to w życiu miłość bywa trudna, zwłaszcza jeśli wkłada się w nią tyle entuzjazmu co Pippin… Niezliczone „panierki” w piachu sprawiły, że mokra zabawka szybko straciła swój piękny pomarańczowy kolor i po wrzuceniu do jeziora ciężko jest ją dostrzec.
Jakem psia matka, kocham psiego syna, ale pokłady tej miłości szybko się wyczerpują, gdy po zabawie nad jeziorem, przez resztę spaceru muszę nieść nasiąkniętą wodą, oklejoną w piachu zabawkę…
Werdykt
PIPPIN 1 : ZABAWKA 0
PODSUMOWUJĄC: Producent zapewnia, że zabawka nie nasiąka i jest wytrzymała. Czyli dwie podwaliny każdej pływającej, psiej zabawki. Niestety żadna z tych obietnic nie została spełniona, a w połączeniu z dość wysoką ceną daje nam spektakularną klapę. Dodatkowo wady konstrukcyjne, jak ostre, metalowe kółko w zabawce do szarpania, dyskredytują ją w moich oczach. Co na to pies? Uwielbia, miłością wielką i niepojętą…
Zabawkę można nabyć w sklepie www.naszezoo.pl
Tak abstrahując od zabaweczki, to Pippin jest niezłym hardcorem :D Mój zakupoholizm cierpi na tym, że właśnie u nas mało które zabawki są niszczone, nawet szarpaki trzymają się dziarsko rok-dwa :P Skandal :P
OdpowiedzUsuńdlatego nie mamy wielu zabawek... szkoda kasy skoro i tak najdłużej i najchętniej Pippin bawi się Kuby starym sandałem ;)
UsuńKaprys również woli coś miękkiego, takie twarde szarpaki to nie to :D.
OdpowiedzUsuńmięciutkie, mięciusie... takie to arystokratyczne podniebienia nam się trafiły ;)
Usuńjako tako żyje i dalej jest w użyciu :) ja nie daję piszczących,bo Pippin zbyt się wkręca w mordowanie, a i mnie żądza mordu ogarnia jak słyszę te piszczałki, a futerkowe po 3 użyciach wyglądają jak hmmm... psu z gardła ;)
OdpowiedzUsuń